zmniejsz czcionkezwieksz czcionke

Relacja z Klubowych MP


big_KMP2016.jpg
 

Pierwsza drużyna naszego Klubu jechała na Klubowe Mistrzostwa Polski 2016 do Sobieni z nadzieją na poprawę dobrego, najlepszego w historii, 9. miejsca osiągniętego w zeszłym roku. Życie, niestety, brutalnie zweryfikowało te nadzieje. Ale, ad rem…

          Kapitan Klubu, Tadeusz Grodziński, powołał na ten turniej następujących zawodników (kolejność alfabetyczna): Tadeusz Grodziński, Adrian Jędrzejewski, Dariusz Jędrzejewski, Arkadiusz Majsterek, Rafał Osiński, Kamil Skudlarski i Grzegorz Zieliński oraz rezerwowy Jakub Tamborek. Pod nieobecność jednego z kluczowych graczy, Amandy Majsterek, w kadrze znalazło się dwu debiutantów w Drużynie A – Rafał Osiński i Kamil Skudlarski. Pole w Sobieniach należy do gatunku pól dość trudnych, wietrznych, typu links z wysuszonymi i bardzo szybkimi greenami oraz nieprzyjemnymi roughami. Dodatkowym utrudnieniem był fakt grania z białych tees, co sprawiało,iż niektóre dołki były naprawdę długie.

          Pierwszy dzień był, jak zwykle, rozgrywany w formacie stroke play brutto i był bardzo ważny, gdyż suma najlepszych 5 wyników w drużynie stanowiła o zajmowanym miejscu przed fazą matchplay. Zagraliśmy tą rundę poprawnie, ale bez fajerwerków. Zawiódł jedynie Dariusz Jędrzejewski, oraz troszkę lepszego wyniku można się było spodziewać po liderze drużyny, Adrianie Jędrzejewskim, który przyniósł kartę z wynikiem zaledwie 86 uderzeń. Taką samą liczbę uderzeń zagrali również Arkadiusz Majsterek, Grzegorz Zieliński i Kamil Skudlarski, a stawkę uzupełnił Rafał Osiński z wynikiem 87 uderzeń. Gwoli kronikarskiemu obowiązkowi - Tadeusz Grodziński zagrał 88, a Dariusz Jędrzejewski aż 97 uderzeń (paradoksalnym było, że Darek zagrał jedną z dwu dziewiątek z najlepszym w drużynie wynikiem 41 uderzeń). Ogólny wynik naszej drużyny wyniósł 431, co pozwoliło na zajęcie dopiero 13 miejsca na 16 startujących teamów. Do upragnionego 8. miejsca zabrakło nam, tylko i aż, ośmiu uderzeń. Tak więc, po raz kolejny musieliśmy myśleć o utrzymaniu.

Los skojarzył nas z zajmującą po rundzie stroke 12 miejsce drużyną Warsaw Golf Links. Po przydzieleniu graczy wydawało się, iż mogliśmy śmiało myśleć o wygraniu tego pojedynku. Planowe wygrane przynieśli Adrian w singlu oraz Tadek i Rafał w fourballu. Niestety zawiódł kompletnie dotychczas niepokonany foursome w składzie Darek i Grzegorz, który przegrał z dobrze grającym foursome przeciwnika. Mecz przegraliśmy 2 do 3 i pozostała nam walka o utrzymanie, które mogła zagwarantować sobie tylko jedna drużyna z czterech, co oznaczało, że koniecznym było wygranie obydwu pojedynków w sobotę i niedzielę.

          Kolejnego dnia graliśmy z Modrym Lasem i nie obyło się bez nerwówki, choć w rezultacie to my mogliśmy cieszyć się z wygranej. Punkty dla naszego teamu zdobyli Adrian w singlu oraz fourball w składzie Rafał i Kamil. Brakujący punkt przynieśli do spółki Arek i Tadeusz, remisując swoje mecze po nerwowej końcówce. Słowa pochwały należą się zdecydowanie Arkowi, który odrabiał mozolnie stratę aż do ostatniego dołka, który wygrał pięknym birdie. Mecz został wygrany w stosunku 3 do 2 i pozostało nam czekanie na niedzielnego przeciwnika w walce o wszystko, którym okazał się naszpikowany juniorami Tyski Klub Golfowy.

          Finałowy bardzo dobry dzień przyniósł w ostatecznym rozrachunku dogrywkę. Znów planowy punkt przyniósł w singlu Adrian oraz foursome w zmienionym składzie Grzegorz i Tadeusz. Zremisował, niestety, swój mecz fourball w składzie Rafał i Kamil, przegrywając ostatni dołek z własnymi nerwami i przeciwnikiem. Ponieważ wynik brzmiał 2,5 do 2,5, konieczną okazała się dogrywka, rozgrywana tradycyjnie w takich przypadkach w formacie foursome.

          Do dogrywki Kapitan desygnował naszych najmłodszych graczy, Adriana i Kamila, którzy ustalili, że rozpoczynać dołek będzie Kamil. Po drive’ach wydawało się, że jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji, gdyż przeciwnicy wysłali piłkę do hazardu i musieli się dropować z punktem karnym dość daleko od greenu. Po zagraniu piłki z tee przez Kamila, wydawało się, że zostanie na skraju fairway’a, lecz pech (nie ostatni w tej rozgrywce) spowodował, że stoczyła się do hazardu. Położenie piłki uniemożliwiło Adrianowi wybicie na green lub w jego pobliże i w rezultacie Kamil miał uderzenie z niecałych 100 metrów go flagi. Przeciwnicy tymczasem zagrali bardzo dobre uderzenie pin high z lewej strony greenu. Kamil niestety stopował swoje uderzenie na prawo do hazardu, podczas gdy przeciwnicy wbili piłkę na green, lecz dość daleko od dołka. Adrian, po zdropowaniu piłki z punktem karnym, zagrał poprawnego chipa, który stoczył się na fringe z 5 metrów od dołka. Przeciwnicy swojego putta zagrali nerwowo, przebijając dołek o dobre 1,5 metra. Kamil zaputtował wspaniale, ale piłka uderzywszy w pin wyskoczyła bardzo nieszczęśliwie z dołka na parę centymetrów. Do dzisiaj trwają dywagacje, czy zostawienie flagi w dołku było dobrym rozwiązaniem. Czary goryczy dopełnił fakt, iż przeciwnik zaputtował idealnie i jego piłka wtoczyła się do dołka, pozbawiając nas jakichkolwiek szans na utrzymanie w grupie mistrzowskiej.

          Tak więc, ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu, po dwu latach grania w elicie, w przyszłym roku czeka nas walka o awans z grupy B, która miejmy nadzieję, okaże się zwycięska.